sobota, 19 lipca 2014

Freestival już za nami

Niedawno zbijaliśmy piątki na przywitanie, a już trzeba było się pożegnać. Freestival Football Żerków 2014 przeszedł do historii. Turniej był wyjątkowy przede wszystkim pod jednym względem - na Wielkopolsce wszyscy spędziliśmy razem czas od środy do poniedziałku rano. To prawdopodobnie największy turniej w historii polskiego freestyle football.


Cała zabawa zaczęła się od konkurencji Iron Man. Tutaj po raz pierwszy zawody w Polsce wygrał Mateusz Sieja "Amsti". W finale wygrał z Robertem Guzikiem. Trzeci był stawiany przez niektórych w roli faworyta do wygranej, Jaromir Poprawa "JRK". Zawody na pewno straciły na widowisku przez nieobecność ubiegłorocznych finalistów - Sebastiana Kuduka i Pawła Skóry. Niestety, obydwaj z różnych przyczyn nie mogli przyjechać w tym roku do Żerkowa.

Tuż po graczach robiących długie kombosy do gry wkroczyli zawodnicy od Ground Moves. Już przed konkurencją można było wskazać faworytów. Damian Gawrych "Rychu", Cyprian Mikita "Cypek" i Filip Chudziński "Fichu" zgodnie z oczekiwaniami zaszli najwyżej. W finale po dogrywce wygrał reprezentant Kraśnika, a Rychu musiał zadowolić się drugim miejscem.

Na czwartkowy finał zaplanowano prawdziwą gratkę dla wielbicieli hardcore air - konkurencja Challenge. Wygrał faworyt, Konrad Grzesik "KND", który potwierdził, że robienia ciężkich kombosów to dla niego chleb powszedni. Drugie miejsce zajął inny człowiek z Podkarpacia, Jaromir Poprawa "JRK", a podium uzupełnili Karol Angerman "Kario" i Daniel Mikołajek "Mikołaj".

Przed battlami odbyło się Freestyle Variety. Zadaniem każdego freestylera było wykonanie kombinacji z wylosowanych trików. I o dziwo, okazało się, że najprostsze triki wcale nie są takie proste w kombinacji. Zwycięstwo odniósł Dawid Biegun "Zegan". Drugi był bardzo dobrze spisujący się na Freestivalu JRK, a trzecie miejsce przypadło Mikołajowi.

Piątek upłynął głównie pod znakiem eliminacji do konkurencji Battle i zawodach Panna 1 vs 1. Na uwagę (z racji tego, że skupię się na finałach battli) zasługują szczególnie te drugie zawody. Rozgrywane w większości już po zmroku, przy sztucznych świetle, okazały się jednymi z najbardziej klimatycznych. Udział w nich wzięło 32 osoby, z czego do finału (podobnie jak w Ground Moves) awansowali Cypek i Rychu. Po raz kolejny lepszy okazał się freestyler z województwa lubelskiego.

Z racji tego, że decydujące battle odbyły się w niedzielę, sobota była czasem finałów rutyny. I tutaj właściwie było wiadomo, kto będzie się liczył w walce o zwycięstwo. Tuż po pokazach w zgodnej opinii wszystkich dwa pierwsze miejsce przypadały Konradowi Gorczyńskiemu "Kafarowi" i Łukaszowi Karasiowi. Pierwszy z nich ułożył rutynę pod wcześniej przygotowaną swoją muzykę, a drugi nie tylko świetnie dobrał muzykę, ale także ucharakteryzował się na osobę z zakładu psychiatrycznego i w takim klimacie grozy zaprezentował swoje umiejętności.

W niedzielę przed daniem głównym, czyli bitwą o wyjazd do Brazylii, rozegrano sick three. Spodziewano się, że trzy pierwsze miejsca zajmie ekipa z Podkarpacia. I owszem, pierwsze miejsce zajął KND, a drugie JRK. Małym zaskoczeniem było jednak trzecie miejsce freestylera z Łęcznej, Dawida Lipskiego. Jest to jego pierwsze miejsce na podium w tego typu zawodach.

W ciągu następnym godzin rozstrzygnęło się to, na co czekała nie tylko freestylerska Polska, ale też cały świat. Konkurencja battle zapowiadała się na bardzo wyrównaną walkę o zwycięstwo. Nie trudno było wskazać faworytów - Michał Rycaj "Michryc", Daniel Mikołajek "Mikołaj", Dawid Ziomek "Ziomal, Dawid Krzyżowski "Kojak" i Bartłomiej Rak "Kalaputa".

Można powiedzieć, że pierwsze pokolenie polskich freestylerów po raz kolejny obroniło się przed atakiem z drugiego frontu. Adrian Duszak odpadł po dogrywce z Kalaputą, a Guzik nie dał rady Michrycowi. W sobotę na etapie Top 32 swój udział w zawodach zakończył Dawid Koczur, który zdaniem sędziów w dogrywce zaprezentował się słabiej od Kamila Drzewuckiego.

W półfinale zmierzyli się ze sobą Kalaputa i Kojak oraz Michryc i Mikołaj. Mimo że to ten drugi battle zapowiadał się ciekawiej, to zdecydowanie ten pierwszy dostarczył dużo więcej emocji. Mieliśmy bowiem w nim aż dwie dogrywki. Finalnie lepsze okazał się Dawid Krzyżowski i to on czekał na rywala w finale. Drugi pojedynek 1/2 to udany rewanż za porażkę w finale Mistrzostw Europy w Belgii. Michał Rycaj zaprezentował się lepiej niż Mikołaj i to jemu przypadła szansa walki o wyjazd do Brazylii.

Jeżeli dobrze pamiętam, ostatnim razem Kojak i Michryc mierzyli się ze sobą podczas polskich eliminacji RBSS 2012 i wtedy lepszy okazał się Dawid. Tak też było i tutaj. Kojak wygrał głosami sędziów z Michałem i w nagrodę będzie razem z Szymonem Skalskim walczyć o wygraną w Red Bull Street Style 2014. Spełniła się tym samym moja obawa - nad Żerkowem coś jest, bo nikt jeszcze nie wygrał tam dwukrotnie. Michał Rycaj wygrał już bowiem w 2012 roku, a teraz nie udało mu się odnieść zwycięstwa, mimo że był tak blisko.

Tegoroczny Żerków był nie tylko pełny emocji, ale też przełomowy (pierwszy raz w Polsce rozegrano konkurencje Challenge i Freestyle Variety). Galas zapowiedział, że piąta edycja też się odbędzie, a ziemia wielkopolska znowu będzie miała okazję obserwować poczynania najlepszych freestylerów w Polsce. Nic tylko czekać, a w okresie oczekiwania trzymać kciuki za Kojaka, żeby razem z Szymkiem pokazali, że Żerków jest wyznacznikiem siły nie tylko polskiego freestyle'u.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz