Niedawno zbijaliśmy piątki na przywitanie, a już trzeba było się
pożegnać. Freestival Football Żerków 2014 przeszedł do historii. Turniej
był wyjątkowy przede wszystkim pod jednym względem - na Wielkopolsce
wszyscy spędziliśmy razem czas od środy do poniedziałku rano. To
prawdopodobnie największy turniej w historii polskiego freestyle
football.
Cała zabawa zaczęła się od konkurencji
Iron Man. Tutaj po raz pierwszy zawody w Polsce wygrał Mateusz Sieja
"Amsti". W finale wygrał z Robertem Guzikiem. Trzeci był stawiany przez
niektórych w roli faworyta do wygranej, Jaromir Poprawa "JRK". Zawody na
pewno straciły na widowisku przez nieobecność ubiegłorocznych
finalistów - Sebastiana Kuduka i Pawła Skóry. Niestety, obydwaj z
różnych przyczyn nie mogli przyjechać w tym roku do Żerkowa.
Tuż po graczach robiących długie kombosy do gry wkroczyli zawodnicy od
Ground Moves. Już przed konkurencją można było wskazać faworytów. Damian
Gawrych "Rychu", Cyprian Mikita "Cypek" i Filip Chudziński "Fichu"
zgodnie z oczekiwaniami zaszli najwyżej. W finale po dogrywce wygrał
reprezentant Kraśnika, a Rychu musiał zadowolić się drugim miejscem.
Na czwartkowy finał zaplanowano prawdziwą gratkę dla wielbicieli
hardcore air - konkurencja Challenge. Wygrał faworyt, Konrad Grzesik
"KND", który potwierdził, że robienia ciężkich kombosów to dla niego
chleb powszedni. Drugie miejsce zajął inny człowiek z Podkarpacia,
Jaromir Poprawa "JRK", a podium uzupełnili Karol Angerman "Kario" i
Daniel Mikołajek "Mikołaj".
Przed battlami odbyło się Freestyle
Variety. Zadaniem każdego freestylera było wykonanie kombinacji z
wylosowanych trików. I o dziwo, okazało się, że najprostsze triki wcale
nie są takie proste w kombinacji. Zwycięstwo odniósł Dawid Biegun
"Zegan". Drugi był bardzo dobrze spisujący się na Freestivalu JRK, a
trzecie miejsce przypadło Mikołajowi.
Piątek upłynął głównie
pod znakiem eliminacji do konkurencji Battle i zawodach Panna 1 vs 1. Na
uwagę (z racji tego, że skupię się na finałach battli) zasługują
szczególnie te drugie zawody. Rozgrywane w większości już po zmroku,
przy sztucznych świetle, okazały się jednymi z najbardziej
klimatycznych. Udział w nich wzięło 32 osoby, z czego do finału
(podobnie jak w Ground Moves) awansowali Cypek i Rychu. Po raz kolejny
lepszy okazał się freestyler z województwa lubelskiego.
Z racji
tego, że decydujące battle odbyły się w niedzielę, sobota była czasem
finałów rutyny. I tutaj właściwie było wiadomo, kto będzie się liczył w
walce o zwycięstwo. Tuż po pokazach w zgodnej opinii wszystkich dwa
pierwsze miejsce przypadały Konradowi Gorczyńskiemu "Kafarowi" i
Łukaszowi Karasiowi. Pierwszy z nich ułożył rutynę pod wcześniej
przygotowaną swoją muzykę, a drugi nie tylko świetnie dobrał muzykę, ale
także ucharakteryzował się na osobę z zakładu psychiatrycznego i w
takim klimacie grozy zaprezentował swoje umiejętności.
W
niedzielę przed daniem głównym, czyli bitwą o wyjazd do Brazylii,
rozegrano sick three. Spodziewano się, że trzy pierwsze miejsca zajmie
ekipa z Podkarpacia. I owszem, pierwsze miejsce zajął KND, a drugie JRK.
Małym zaskoczeniem było jednak trzecie miejsce freestylera z Łęcznej,
Dawida Lipskiego. Jest to jego pierwsze miejsce na podium w tego typu
zawodach.
W ciągu następnym godzin rozstrzygnęło się to, na co
czekała nie tylko freestylerska Polska, ale też cały świat. Konkurencja
battle zapowiadała się na bardzo wyrównaną walkę o zwycięstwo. Nie
trudno było wskazać faworytów - Michał Rycaj "Michryc", Daniel Mikołajek
"Mikołaj", Dawid Ziomek "Ziomal, Dawid Krzyżowski "Kojak" i Bartłomiej
Rak "Kalaputa".
Można powiedzieć, że pierwsze pokolenie
polskich freestylerów po raz kolejny obroniło się przed atakiem z
drugiego frontu. Adrian Duszak odpadł po dogrywce z Kalaputą, a Guzik
nie dał rady Michrycowi. W sobotę na etapie Top 32 swój udział w
zawodach zakończył Dawid Koczur, który zdaniem sędziów w dogrywce
zaprezentował się słabiej od Kamila Drzewuckiego.
W półfinale
zmierzyli się ze sobą Kalaputa i Kojak oraz Michryc i Mikołaj. Mimo że
to ten drugi battle zapowiadał się ciekawiej, to zdecydowanie ten
pierwszy dostarczył dużo więcej emocji. Mieliśmy bowiem w nim aż dwie
dogrywki. Finalnie lepsze okazał się Dawid Krzyżowski i to on czekał na
rywala w finale. Drugi pojedynek 1/2 to udany rewanż za porażkę w finale
Mistrzostw Europy w Belgii. Michał Rycaj zaprezentował się lepiej niż
Mikołaj i to jemu przypadła szansa walki o wyjazd do Brazylii.
Jeżeli dobrze pamiętam, ostatnim razem Kojak i Michryc mierzyli się ze
sobą podczas polskich eliminacji RBSS 2012 i wtedy lepszy okazał się
Dawid. Tak też było i tutaj. Kojak wygrał głosami sędziów z Michałem i w
nagrodę będzie razem z Szymonem Skalskim walczyć o wygraną w Red Bull
Street Style 2014. Spełniła się tym samym moja obawa - nad Żerkowem coś
jest, bo nikt jeszcze nie wygrał tam dwukrotnie. Michał Rycaj wygrał już
bowiem w 2012 roku, a teraz nie udało mu się odnieść zwycięstwa, mimo
że był tak blisko.
Tegoroczny Żerków był nie tylko pełny
emocji, ale też przełomowy (pierwszy raz w Polsce rozegrano konkurencje
Challenge i Freestyle Variety). Galas zapowiedział, że piąta edycja też
się odbędzie, a ziemia wielkopolska znowu będzie miała okazję obserwować
poczynania najlepszych freestylerów w Polsce. Nic tylko czekać, a w
okresie oczekiwania trzymać kciuki za Kojaka, żeby razem z Szymkiem
pokazali, że Żerków jest wyznacznikiem siły nie tylko polskiego
freestyle'u.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz