wtorek, 19 maja 2015

Zbawienna przerwa

Kiedy ktoś mówi do mnie o Mirko, ja przypominam sobie kombinację złożoną z wielu nt, którą wykonał w Pradze w 2012 roku. Przez jakiś czas potem było o nim słychać trochę mniej, doszły mnie słuchy, że przestał grać. Wrócił i dalej robi to, co przed przerwą - zachwyca kombinacjami wykonywanymi w stylu air. Udało mi się porozmawiać z Włochem na temat tego, co stało się po pamiętnym turnieju w Pradze.

Rafał Kobylarczyk: Jaki był powód przerwy w Twojej grze?

Mirko Zambon: Przerwa nie była zbyt długa (od października od 2012 roku do czerwca 2013 roku), a złożyło na nią się kilka kwestii. Pierwszą był brak motywacji po turnieju w Pradze w 2012 roku. Treningi w momencie, kiedy jesteś na wysokim poziomie, wymagają pełnego skupienia na sobie, co nie jest takie proste. Kolejną przyczyną były kontuzje pleców i pachwiny, co mnie tylko frustrowało. No i dodatkowo jeszcze jedna mała przyczyna - znalazłem dziewczynę (śmiech).

R.K.: Praga 2012. Myślę, że nie ma freestylera, który nie pamięta tej kombinacji z wieloma matwami nt. Pamiętasz co czułeś po
 pierwszym wejściu w tym pojedynku?

M.Z.: No jasne! To jeden z najpiękniejszych momentów mojej freestylerskiej kariery. Wszyscy momentalnie oszaleli, a ja sam nie wierzyłem w to co zrobiłem. Moje nogi właściwie pracowały same. To było niesamowite. Po zakończeniu sam do siebie mówiłem "Jak ja to zrobiłem?". Byłem z siebie bardzo zadowolony.

R.K.: Brak motywacji zazwyczaj przychodzi w momencie, kiedy komuś coś nie wychodzi. Do Ciebie ten moment przyszedł kiedy jak sam powiedziałeś przeżywałeś jedne z najpiękniejszych chwil w trakcie freestylerskiej kariery. Nie było jakiejś szansy, żeby zatrzymać to piękne wspomnienie z Pragi na każdym treningu? Rozumiem kontuzję, ale mimo wszystko jestem zaskoczony tym co napisałeś.

M.Z.: To wyglądało trochę inaczej. Byłem usatysfakcjonowany ze swojej gry, ale mój organizm był zmęczony robieniem tych samych rzeczy po 2-3 godziny dziennie. Czasem trzeba się zatrzymać i zmienić kilka rzeczy.

R.K.: I dzięki tej przerwie udało się tego dokonać?

M.Z.: Tak! Po pierwsze zrozumiałem, jak bardzo tęsknię za freestylem i za ludźmi, z którymi dzielę ten sport. Ponadto zacząłem chodzić na siłownię, żeby odbudować formę fizyczną i zapobiec ewentualnej kontuzji. Teraz jestem ostrożniejszy. Robię około 10 minutowe rozciąganie i 20 minutową rozgrzewkę. Odżywiam się zdrowiej. Teraz jestem sportowcem trochę bardziej niż wcześniej. Lepiej znam swój organizm.

R.K.: To jeszcze na koniec. Mirko Zambon, Super Ball 2015 - zobaczymy Cię w akcji? Jeżeli tak, to w jakich kategoriach?

M.Z.: Routine i Showflow! (śmiech) Oczywiście żartuję. Jestem freestylerem, który uwielbia hardkorowe kombinacje i wiadomo, w jakich kategoriach będę próbować swoich sił. Mam nadzieję, że uda mi się tam pojawić.

R.K.: To nic tylko życzyć zdrowia i formy na mistrzostwa.

M.Z.: Dzięki! Mam nadzieję, że spotkam się z polskimi freestylerami w Libercu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz