Tym
razem przed waszymi monitorami wyświetla się tekst Michała
Bazarnika, większości znanej jako "Bazar". Będę pomagał
Rafałowi współtworzyć bloga. Postaram się pisać jak
najczęściej, jednocześnie poruszając tematy ciekawe i być może
kontrowersyjne. Na pewno nie będę bał się otwarcie mówić o
rzeczach, które mi się nie podobają. Ale do rzeczy.
Co
to jest moda każdy wie i spotyka się z nią na co dzień. Nawet we
freestyle'u spotykamy się z nią dość często. Już nawet nie
chodzi o aspekty konkretne (techniczne właśnie się odnoszą do
piłek i butów, a konkrety do tego, co nimi robimy :) ) jak boom na
jakiś trik (o tym później), ale o sam ubiór freestyler'a. Kiedyś
wszyscy grali w adinovach, potem prawie każdy miał gazelle lub
samby, a teraz wszyscy grają w Pumach Archive Lite i tego typu
pochodnych. Mnie na przykład przyprawia to o mdłości. Znalezienie
pary butów do gry wcale nie jest takie trudne jak się wydaje. Chcę
jednak ugryźć temat z trochę innej strony. Ostatnio obejrzałem
sobie walkę Charly vs Henderson z finału ubiegłorocznego RBSS'a i
mocno zastanawiałem się jak to możliwe, że nie ma żadnego Polaka
w finale. Możecie mi zarzucać stronniczość, zrozumiem. Tyle
tylko, że to Szymo, Michryc i Krzyżowski plus Martin Shopf to
jedyni zawodnicy, którzy dążą do oryginalności z tej topowej
szesnastki. Zapytacie, gdzie Andrew. Henderson nie załapie się do
żadnej mojej klasyfikacji, bo po prostu nie jestem w stanie patrzeć
na to jak ściemnia i kaleczy kolejne przejścia i tricki. Poza
wcześniej wspomnianymi Szymkiem i Michałem, którzy swoje już
wygrali, to pozostała dwójka nigdy nie była w ścisłej
czołówce(mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni). Przynajmniej
dla mnie ta oryginalność to najważniejszy czynnik. Można przecież
grać cały turniej czteroma setami (jak Tokura w Lecce). Ba, można
nawet wygrać zawody (RBSS 2012 pod tym względem to jakaś pomyłka).
Na tylu zawodników ile mamy na świecie to wciąż niewielki odsetek
ma swój unikalny styl. Większość ludzi, szczególnie młodych
ślepo idzie za modą eksploatując jakiś trick. Gdy moda się
kończy to biorą na warsztat kolejny. Tak robią całe swoje
freestyle’owe życie, grając przy tym chałę.
Jeśli
dalej chcecie ślepo iść tą drogą, to proszę bardzo. Ale każdy
najlepszy człowiek w jakiejś dziedzinie życia musi wyjść poza
wcześniej określoną formę. Dlatego przestańcie powielać już te
oklepane wzorce i w końcu zaskoczcie. (Ciekawi mnie, jakby wyglądał
teraz Freestyle, gdyby ludzie otworzyli głowę na wszelakie
inspiracje spoza „kręgu”. Niektórzy robią to od
dawna(wspominany wcześniej Schopf) i wychodzi im to bardzo dobrze.
Więc
czy tak naprawdę ta oryginalność popłaca? Powiem tak, z mojego
punktu widzenia ta oryginalność to klucz do rozwoju tego sportu,
więc jeśli wyjdziesz na trening po przeczytaniu moich wypocin to
zamiast trenować to co wszyscy to postaraj się stworzyć coś
nowego.
Michał Bazarnik
Różne są zdania i z każdym należy się zgodzić w jakimś stopniu ;) Z mojego punktu widzenia należy rozgraniczyć sport i sztukę. Ich łączenie zawsze budzi kontrowersje bo rządzą się całkowicie sprzecznymi sobie prawami. W turnieju należy (moim zdaniem) wykonać możliwie dobre, płynne triki. Osobowość freestylera, jego zaangażowanie w społeczność i kreatywność nie powinny mieć znaczenia bo na tej scenie jest sportowcem. Jeśli podejmie się pracy na scenie jako artysta te aspekty będą odgrywały wiele większą rolę:) To tak do ogólnych przemyśleń ode mnie dla każdego - w nocy :D Pozdrawiam i cieszę się, że ludzie angażują się w coś więcej niż treningi:) Marek Born
OdpowiedzUsuńPrawie wszystko w tym artykule można podważyć i odwołać do bardzo mocnych, racjonalnych argumentów.
OdpowiedzUsuńKażdy powinien grac w tym czy lubi i wykonywac triki ktrore go kreca. Jeżeli ktoś nie nie chce albo nie ma żyłki do określenia swojej własnej ścieżki w graniu to niech gra tak aby miał z tego frajdę bo tylko ona sie liczy (chyba ze ktos uważa ze frajda jest niczym w porównani do katowania sie i próbowani czegoś nowego)
OdpowiedzUsuń