Długo myślałem nad tytułem do tego tekstu. Bo w sumie nie wiedziałem jak w jednym zdaniu uchwycić osobę, która będzie jego bohaterem. Może zacznę od tego, że świat sportu zna wielu takich, którzy nie powrócili do czynnego jego uprawiania po kontuzjach czy ciężkich przejściach (chociażby Niemiec Hannawald). Są też jednak tacy, którzy mimo trudności potrafili przy wsparciu najbliższych podnieść się i walczyć na poziomie (Wasilewski - tutaj "walczyć" nabiera zupełnie innego znaczenia). Świat freestyle'u to nie tylko piękne comba, wyrównane battle i niezapomniane meetingi. To też kontuzje, niekiedy ciężkie. Dlatego też tym tekstem chciałbym zwrócić uwagę wszystkich w kierunku Jaworzna, bo stamtąd pochodzi człowiek, który zaimponował mi determinacją - Ziomal.
Decyzja o napisaniu tekstu była właściwie
spontaniczna, ale nie bez przyczyny. Może napiszę trochę o momencie, w którym
na ten pomysł wpadłem. To był Żerków, ostatni dzień, poniedziałek. Siedziałem
już w autobusie razem z innymi freestylerami. Zresztą, byli już prawie wszyscy,
ale ciągle nie ruszaliśmy czekając na ostatnich. No i wyszli. Już teraz nawet
nie pamiętam dokładnie kto wtedy szedł. Wiem że Szymo, wygrany tamtych zawodów.
A obok uśmiechnięty pod kapiącym z nieba deszczem szedł Ziomal. Nie było by w
tym nic niezwykłego, gdybym nie zauważył w jego ręce siateczki z trzema czy tam
czterema pucharami. No i wtedy właśnie pomyślałem, że mimo że Szymo wygrał
wyjazd do Tokio, to największym wygranym tego (i kilku ostatnich) turniejów
jest właśnie Ziomek.
Przyczyna takiej tezy jest bardzo prosta.
Łódź 2010, jak napisał na forum Ziomal (nie byłem świadkiem tego co się tam
działo) postanowił potrenować przed kwalifikacjami. No i spróbował latw spod
kolana na sd. Jak napisał, coś bardzo mocno strzeliło w nodze i początkowa
diagnoza brzmiała bardzo źle - naciągnięte wiązadło krzyżowe, rozwalona łąkotka
i prawoskręt kolana. W perspektywie była nawet operacja. Wszyscy wtedy dodawali
mu otuchy. Też się dołączyłem, bo wiem jak ważne jest wsparcie gdy chodzi o
problemy ze zdrowiem. Nie grałem z Ziomalem nigdy wcześniej, ale mimo to
obydwaj siedzieliśmy we freestyle'u, może na innym poziomie, ale jednak. Wsparcie
to naturalny odruch.
Tak sobie poszukałem w postach Ziomka i
przepatrzyłem jego sukcesy sprzed kontuzji. 3 miejsce w Zawierciu 2009, 3
miejsce RBSS Poznań, 4 miejsce RBSS Warszawa, 2 miejsce Efreestyle Competition,
3 miejsce beyond football Competition 2008. Miał się czym pochwalić, nie
powiem. Ponadto większość (jeżeli nie wszyscy) freestylerów (łącznie ze mną)
podziwiała jego bardzo stylowe nt. Niewiele osób wie, że był jednym z
pierwszych graczy na świecie, który podbił 10 amatwów nt! Jego filmik Ziomal
air no touch style do tej pory jest pewnie odpalany przez wielu graczy na
świecie. Powiem szczerze, że nie sądziłem że zobaczę jeszcze w jego wykonaniu
takie kombinacje. Kiedy opublikował filmik "Different style", gdzie w
opisie napisał, że nie będzie na nim hardcorowych nt, wiedziałem że Ziomek
powoli wraca do gry.
No i wracał, powoli. Po jakimś czasie
zobaczyłem u niego gdzieś amatw amatw nt w combie. Miło było widzieć, że (dla
mnie) król nt wraca na tron. No i zaczęło się. Nie sposób wymienić wszystkich
jego osiągnięć, więc zrobię to wybiórczo (kolejność przypadkowa): 2 miejsce
elimki H&S Wrocław, 3 miejsce Puchar Polski Żerkow 2013, 1 miejsce rutyna w
Żerkowie, a to jeszcze nie wszystko! I pomyśleć, że 3 lata temu kilka osób
pewnie jego karierę stawiało pod znakiem zapytania. Tak abstrahując, na
Żerkowie udowodnił że nie zapomniał jak się robi kombinacje nt – na backstage’u
podbił 10 amatwów nt. Aż miło było zobaczyć ten piękny styl ponownie.
Ostatnio Ziomek napisał na facebooku że
minęło mu 7 lat przygody z tym niesamowitym sportem. Ale jakie 7 lat! Sukcesy,
kontuzja i ponownie sukcesy. Tyle ciężkich chwil, a mimo to gra nadal.
Pozostaje tylko podziwiać i zazdrościć determinacji, bo o ile powrót do gry
piłkarzy czy skoczków jest trochę łatwiejszy (opieka medyczna w klubie wygląda
inaczej niż dla zwykłego człowieka, poza tym kwestia finansowa – freestylerowi
nikt nie płaci tygodniówki w wysokości pensji miesięcznej niektórych osób), o
tyle freestyler musi pokonać trochę więcej przeciwności losu. Dlatego właśnie
cieszę się, że miałem przyjemność śledzić jego powrót na szczyt, bo tak
niewątpliwie należy postrzegać to gdzie teraz znajduje się we freestylerskiej
hierarchii Ziomal. Ten tekst jest czysto subiektywnym wyrazem mojej refleksji
na temat człowieka z Jaworzna. Jako czytelnik możesz się ze mną nie zgodzić w
kilku kwestiach, ale przyznać musisz na pewno jedno – Ziomal jest zwycięzcą.
Należy mu się ten tytuł za ten powrót.
Dodatek od autora: Dzięki wielkie Danielsonowi za pomoc przed publikacją. Jeżeli są jakieś błędy rocznikowe to przepraszam z góry, informacje brałem z neta, bo bohater tekstu nie wiedział o jego tworzeniu się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz