Na Żerkowie zrobił niesamowity show, plując krwią i grając w rytm psycho muzyki dotarł na drugie miejsce w kategorii rutyna. W tym tygodniu oficjalnie ogłosił to, co zapowiadał od dawna - kończy z typowym freestylem, a jeżeli już zobaczymy go w akcji z piłką, to w konkurencji panna. Z Łukaszem Karasiem udało mi się porozmawiać tuż po Żerkowie. Jak myślicie, ile osób siedziało z nim w przedziale, kiedy wracał do domu?
Rafał Kobylarczyk: Pierwsze pytanie, chociaż aż boję się je zadać - skąd pomysł na taką otoczkę wokół rutyny?
Łukasz Karaś: Pomysł na rutynę wziął się z piosenki, którą można było usłyszeć na samym początku pokazu. Miała ona w sobie coś strasznego, przerażającego, dającego dreszczyk emocji, więc pomyślałem o zrobieniu czegoś w stylu psycho.
R.K.: No właśnie, ale od pomysłu do realizacji daleka droga. Specyficzny ubiór, fryzura, ogolenie czy wreszcie ta laleczka i plucie krwią - sam to wszystko wymyśliłeś?
Ł.K.: Za każdym razem, kiedy tworzę jakiś pokaz, chcę żeby było to dopracowane co do najmniejszego detalu. W tym tzw. otoczka - krew, ubiór, fryzura. To całkowicie moja inwencja. Pomysł z lalką podsunął mi Dawid Swistek - iluzjonista, z którym robiłem street showy w Gdańsku.
R.K.: No to naprawdę, pomysłowość na najwyższym poziomie. Mam jeszcze pytanie propo Twojego zdjęcia z drogi powrotnej - w tym samym stroju, ale ogolony całkowicie. Były jakieś krzywe spojrzenia czy wręcz przerażenie w oczach osób, kóre podróżowały?
Ł.K.: Większość ludzi była co najmniej wystraszona. Mogę powiedzieć tylko, że przez całą podróż nikt nie dosiadł siędo przedziału.
R.K.: Czyli mogłeś w spokoju odpocząć po wyczerpujących zawodach. Powiedz mi, co planujesz na następny rok? Będziesz pewnie celować w zwycięstwo, a dodatkowo będziesz pewnie chciał przebić tegoroczny występ. Masz już jakiś pomysł?
Ł.K.: Na dzisiaj moja kariera z freestylem już się skończyła. Już od dawna to zapowiadałem. Moim planem było przywieźć kolejny puchar do domu, tak żebym nie pluł sobie w brodę. Chciałem także zrobić coś dla freestylu i zrobić ten krok w przód. Pokazać, że freestyle to szuka, która również może być wykładana w teatrze, a nie dyscyplina cyrkowo - piłkarska. Wydaje mi się, że w pewien sposób udało mi się to zrealizować i coraz więcej osób zacznie dbać nie tylko o dobór muzyki i granie z nią, ale również będą potrafili stworzyć historię i zrobić całą otoczkę.
R.K.: To jakie plany masz teraz na życie? Praca? Czy może złapałeś inną zajawkę?
Ł.K.: Jakiś czas temu przeprowadziłem się do Koln w Niemczech. Póki co bardzo mi się tutaj podoba i sądzę, że zostanę tutaj na długo, o ile nie na zawsze. Jak wiadomo, żeby żyć trzeba zarabiać więc prawdopodobnie niedługo zacznę tutaj pracować. Nie zamierzam jednak rezygnować z zajawki i już niedługo zacznę na nowo się realizować. Jeżeli chodzi o nową zajawkę to nie chcę zapeszać, póki tego nie spróbuję.
Oto link do rutyny Karasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz